Piękny jubileusz śremskich pszczelarzy.

Z Eugeniuszem Olikiem, prezesem Koła Pszczelarzy w Śremie, rozmawia Jan Zalewski.

Śremskie koło obchodzi w tym roku jubileusz 130 lecia swojego istnienia. Co wiadomo o początkach jego działalności? - Koło powstało 20 października 1887 roku z inicjatywy pana Huberta z Radzewa, nauczyciela z zawodu. Utworzyło je 13 członków. Taką informację można wyczytać w czasopiśmie „Ziemianin” z 1887 roku, gdzie również podany jest skład pierwszego zarządu. Stąd wiemy, że wiceprezesem koła był pan Adamski z Góry, też nauczyciel, podobnie jak sekretarz pan Chełmiński z Przylepek, natomiast skarbnikiem i bibliotekarzem został pan Latanowicz ze Śremu. Trochę więcej informacji można znaleźć w „Bartniku Postępowym” z 1891 roku, gdzie pisze się o walnym zebraniu koła w dniu 8 marca 1891 roku w sali u pana Sałacińskiego. Stawiło się na nie 63 członków koła, a przewodniczącym koła był pan Chełmiński, nauczyciel z Brodnicy, który wcześniej zamieszkały był w Przylepkach. W tym artykule znajdujemy potwierdzenie daty powstania koła. Założyciel, pan Hubert był prezesem do 1889 roku i do tego czasu koło powiększyło się o kolejnych 13 członków. O tym, jak dynamiczny był wzrost liczby członków świadczy fakt, że w 1891 roku liczyło ono już 85 członków. W 1889 roku opracowany został statut koła staraniem pana Chełmińskiego, a towarzystwo posiadało własną bibliotekę składającą się z 38 tomów, jeden rój włoskich pszczół w ulu wagowym, kilka innych uli ramowych i rozmaite narzędzia bartnicze. Członkowie kola posiadali 760 roi pszczelich, z czego 433 to roje w ulach ruchomych i 327 stacjonarnych. Z artykułu zamieszczonego w „Bartniku Postępowym” można też wyczytać, że koło działało bardzo prężnie. W roku założenia, czyli w 1887 było pośród 16 innych kół należących do związku prowincjonalnego. Prowadzono wówczas statystyki, z których wynikało, że początkowo było one klasyfikowane na 13 miejscu, ale stopniowo pięło się w górę, a w roku 1890 było już na czele wszystkich 24 działających kół zrzeszonych w związku prowincjonalnym. Śremskie koło nazywało się wówczas Towarzystwo Pszczelnicze na Śrem i Okolicę. Dodam tu, że najstarsze koło w Wielkopolsce powstało w okolicach Rawicza, a tamtejsi pszczelarze mieli dobre kontakty z pszczelarzami ze Śląska, gdzie działał ksiądz Jan Dzierżon, ojciec współczesnego pszczelarstwa, nazywany z racji swoich zasług, „Kopernikiem ula”. Jako ciekawostkę podam, że to na jego cześć po wojnie miasto Rychbach na Dolnym Śląsku zostało nazwane Dzierżoniów. Jedno z najstarszych kół pszczelniczych działało także w Kościanie.

Czy zachował się statut koła, o którym Pan wspomina?

- Tak. Był to dokument z 1893 roku, nazwany „ Nowym projektem do ustaw Towarzystwa pszczelniczego na Śrem i okolicę”. W jego zakończeniu czytamy - „Niniejsze ustawy wchodzą z dniem 1 kwietnia 1893 r. w życie i mają moc wstecz obowiązującą”. Dokument napisany był w dwóch językach – polskim i niemieckim, jako że do koła należeli zarówno Polacy, jak i Niemcy, ale jak widać chociażby po składach zarządów koła, mimo że się one zmieniały, to w całości tworzyli go Polacy. Polityka germanizacyjna Prusaków wymuszała tworzenie dokumentów w języku urzędowym, czyli niemieckim, ale jako, że do koła należało bardzo wielu Polaków, którzy nie byli na tyle wykształceni, by poradzić sobie z czytaniem w języku niemieckim, władze pruskie szły na ustępstwa i pozwalały na druk takich dokumentów, jak statut w dwóch językach. Otrzymywał go każdy członek koła.

Co w nim można wyczytać?

- Są tam zawarte cele i sposoby ich realizacji. Czytamy, że celem Towarzystwa jest pielęgnowanie i podźwignięcie pszczelnictwa, pouczanie się wzajemne i osiągnięcie korzyści moralnych i materialnych. A w paragrafie drugim jest mowa, że aby ten cel osiągnąć, członkowie Towarzystwa zbierają się na wspólne posiedzenia i tam przez piśmienne rozprawy lub ustne pogadanki, a także praktyczne demonstracje w pasiekach wzbogacają swoją wiedzę. Mowa jest też o czytaniu dzieł i czasopism z dziedziny pszczelnictwa. Dodam tu jeszcze, że wśród pszczelarzy większość nie miała wykształcenia, to byli ludzie, którzy byli rolnikami, rzemieślnikami, i dziedziczyli po swoich ojcach pasieki, natomiast w zarządach kół zasiadali najczęściej nauczyciele, czyli ludzie na owe czasy światli. Mieli oni za cel krzewienie wiedzy pszczelarskiej wśród członków, chodziło o to, by wprowadzać nowe metody gospodarowania pasiekami, a robiło się to na kursach, pogadankach, zebraniach. Dlatego nie ma się co dziwić, że pszczelarze chętnie wstępowali do powstających kół, bo widzieli w uczestnictwie wiele korzyści dla siebie. A dzięki takim ludziom jak ksiądz Dzierżon, docierały do kół pszczelarskich także w polskim języku fachowe książki i inne opracowania.

Nie sposób omówić podczas jednego wywiadu całej historii koła. Przypomnijmy zatem, co działo się po II wojnie światowej.

- Oczywiście, ale najpierw wspomnę jeszcze, że do 1939 roku prezesem koła był pan Stelmaszyk, a jego zastępcą pan Latanowicz, z zawodu szewc. Po wojnie wielkie zasługi w reaktywowaniu koła położył Stanisław Mułkowski z Wyrzeki, który utworzył koło powiatowe związku pszczelarzy i został jego prezesem, dodajmy wieloletnim. Koło należało do Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu. Potem powstały koła w Książu Wlkp., Dolsku i Kórniku, który wówczas należał do naszego powiatu. Po Mułkowskim, który funkcję prezesa koła sprawował do roku 1975, potem kolejno pełnili tę funkcję panowie Mikoś i Kumoś z Pyszącej.

W 1987 roku przypadał jubileusz 100 lecia działalności koła.

- Tak. Z tej okazji, w uznaniu dotychczasowej prężnej działalności koła, został ufundowany sztandar, który towarzyszy nam do dnia dzisiejszego. Uroczystości jubileuszowe odbyły się 17 października w śremskim „ogólniaku”, podczas których wręczony został sztandar. Nasze koło liczyło wówczas 136 członków, którzy posiadali łącznie 1800 pni pszczelich. Zarząd tworzyli: Zbigniew Marchwacki – prezes, Stanisław Tomaszewski – wiceprezes, Leon Tomaszewski – sekretarz i Zdzisław Knopik – skarbnik. Zbigniew Marchwacki był prezesem w latach 1985-1992.

Kto ufundował sztandar?

- Złożyły się na sztandar zarówno zarząd Polskiego Związku Pszczelarskiego w Warszawie, jak i Zarząd Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu, jak i ówczesne zakłady pracy, takie jak Rejonowa Spółdzielnia Ogrodniczo-Pszczelarska w Środzie Wlkp., Kombinat PGR Manieczki, Stacja Doświadczalna Oceny Odmian Wójtostwo, Stacja Hodowli Roślin Ogrodniczych Nochowo, GS Śrem oraz datki indywidualne od członków koła.

Od kiedy Pan pełni funkcję prezesa koła?

- Członkiem Koła Pszczelarzy w Śremie jestem od 1982 roku. W latach 2004 – 2006 byłem zastępcą prezesa. Funkcję prezesa koła pełnię od 2006 roku. Wcześniej, prezesem koła był Ryszard Roszyk, a po nim funkcję tę sprawował Bronisław Jędrzejczak z Wyrzeki. Moim zastępcą jest Przemysław Pawlak. Sekretarzem koła jest Edmund Skubiszak. Aktualnie nasze śremskie koło przynależny do Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Poznaniu, a na szczeblu krajowym reprezentuje nas Polski Związek Pszczelarski.

Ilu członków liczy koło?

- Aktualnie jest nas 37, w tym jedna kobieta. Czy każdy pszczelarz musi należeć do koła? - Nie musi. Mamy na terenie gminy i powiatu pasieki, których właściciele nie należą do żadnego koła, a są i tacy, którzy należą do kół działających w innych gminach. Są też tacy, którzy nie mają zarejestrowanych pasiek w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii, mimo że jest to obowiązek każdego właściciela pasieki. Chodzi o to, by każda pasieka miała nadany numer ewidencji weterynaryjnej. Chodzi o zapobieganie rozszerzaniu się chorób i nadzór nad stosowaniem leków.

Co daje przynależność do koła?

- Poza tak oczywistymi względami, jak kontynuowanie tych pięknych tradycji, sięgających 130 lat w naszym przypadku, są to względy praktyczne. Wojewódzki związek organizuje różnego rodzaju szkolenia, a także pomoc dla pszczelarzy ze środków unijnych. Kiedyś, gdy brakowało cukru na rynku, był to tak zwany cukier bezakcyzowy dla pszczelarzy, teraz są środki unijne po które każdy członek koła może sięgnąć, gdy spełni określone warunki. A poza tym wojewódzki związek organizuje Dni Pszczelarza, my też organizujemy różnego rodzaju imprezy, z tych najważniejszych, to są rokrocznie organizowane tak zwane pszczele dożynki.

Jeżeli znalazłby się ktoś, kto nie ma w rodzinie pszczelarza, a chciałby podjąć się prowadzenia pasieki, to co mu by Pan poradził?

- Zacznijmy od tego, że nie może być alergikiem. Musi być odporny na ukąszenia pszczół, choć zdarza się i tak, że początkowo ktoś nie jest alegikiem, ale z biegiem lat traci swoją odporność. Na początek potrzebne są niemałe pieniądze, bo trzeba zainwestować w sprzęt i zakupić ule. Żeby kupić dziesięć uli i dziesięć pszczelich rodzin, trzeba mieć 30 tysięcy złotych, a poza tym miodarka, ramki, ubiór ochronny, trzeba też mieć pomieszczenia w których będzie się odwirowywać miód z ramek. Dużo łatwiej ma ktoś, kto odziedziczy pasiekę. Wówczas należy przystąpić do koła. By starać się o pomoc finansową na zakup sprzętu, trzeba mieć co najmniej 10 pszczelich rodzin. Dotacja unijna na zakup takiego sprzętu jak: miodarki, topiarki, wanienki do odsklepiania, suszarki do suszenia pyłków i inne, wynosi około 50 procent ceny zakupu brutto, ale można się o nią ubiegać dopiero po roku członkostwa.

Mówiliśmy o kosztach, to pomówmy również o dochodach.

- Przychód wynosi średnio około 500 zł od jednego ula w skali roku. Od tej kwoty należy odliczyć koszty – pokarm dla pszczół na przezimowanie, dojazd do pasieki, praca przy wybieraniu miodu, nie mówiąc już o sprzęcie. Wychodzi na to, że na czysto jest to połowa kwoty przychodu. Oczywiście, zależy też od roku. Są lata, gdy nie ma miodu. Na szczęście w naszym rejonie ten i ubiegły rok są porównywalne, mimo kaprysów pogody. Wydajność jest pozytywna. Są jednak takie rejony w kraju, gdzie pszczelarze miodu nie pozyskali. Ale zyski można liczyć dopiero po sprzedaży miodu, a popyt na miód nie jest równomierny. Sprzedaż miodu odbywa się najczęściej bez pośredników. Jak ktoś ma dobry miód, to nie ma problemu z jego zbyciem. Ci pszczelarze, których można spotkać na targowiskach czy festynach, mają uprawnienia do sprzedaży bezpośredniej. Ci, którzy mają duże pasieki sprzedają miód spółdzielniom pszczelarskim lub firmom specjalizującym się w jego obrocie i sprzedaży.

Jak zamierzacie uczcić jubileusz 130 lecia koła?

- Uroczystości jubileuszowe zaplanowaliśmy na niedzielę 8 października. O godzinie 12.15 rozpoczniemy je uroczystą mszą świętą w kościele farnym w Śremie. Mszę odprawi ksiądz prałat Marian Brucki. Po mszy wszyscy, wraz zaproszonymi gośćmi, udamy się do restauracji Relax, gdzie odbędzie się uroczysta gala. Tradycją naszego koła jest obchodzenie co roku tak zwanych dożynek pszczelarskich, które planujemy co roku w innym kościele, a po mszy odbywa się pszczelarska biesiada.

A co z planami na kolejne lata?

- Przede wszystkim chodzi o to, by utrzymać stan liczebny członków koła, a jak się da, to powiększyć jego grono o młodych pszczelarzy. Większość naszych członków jest w wieku, nazwijmy to, dojrzałym, i dobrze by było, gdyby średnia wieku się obniżała. Aczkolwiek, muszę tu zaznaczyć, że pszczelarze to z reguły ludzie dożywający sędziwego wieku, więc likwidacja koła z powodu wymarcia jego członków na pewno nam w najbliższych latach nie grozi.

Dziękuję za rozmowę i życzę wszystkim pszczelarzom obfitego miodobrania i długich lat życia.

Dodaj komentarz

    Partnerzy dla pszczelarstwa