Parcie na barcie - 1000 barci na .........

Czy zakładanie barci w lesie to dobry pomysł?

Piotr Czajkowski.

Po wrocławskiej pszczelarskiej konferencji NOT+IUNG-PIB "Pszczoły w mieście" 23 listopada 2017 - przytaczam obawy na inny temat: co do pszczół w polskich lasach: Posłyszałem dziś ( 24.11), że w dolnośląskich lasach także (przykład - Międzylesie) zainstalowane mają być barcie. Dla przywrócenia lasom pszczół, oczywiście.

Co na to Powiatowy Lek. Wet. w Kłodzku (z siedzibą w Bystrzycy, jeśli się nie mylę)? Musi być postawione żądanie udzielenia informacji w skali kraju o zakresie nadzoru nad barciami oraz ujawnienia danych o stanie zdrowia wcześniej zadzianych barci: "bartnictwo w znaczny sposób może przyczynić się do ratowania pszczół. Spadek ich liczebności to jedno z większych wyzwań współczesnego rolnictwa i ochrony środowiska. Przywrócenie do ekosystemu prymitywnych rodzimych ras może znacząco poprawić kondycję całego gatunku.

Zasiedlone barcie i kłody bartne można dziś znaleźć np. w Lasach Spalskich, Puszczy Świętokrzyskiej, parkach narodowych – Biebrzańskim i Wigierskim. W puszczach północno-wschodniej Polski powstało około 40 barci i kłód bartnych. "W ramach części naukowej eksperci z SGGW prowadzili i koordynowali badania dotyczące kondycji pszczół zasiedlających barcie i kłody, ich przynależność rasową oraz jakość miodu" - mówi dr hab. Madras-Majewska.

Z przeprowadzonych badań wynika, że kondycja zdrowotna pszczół zasiedlających barcie jest dobra, a zawartość metali ciężkich w owadach, miodzie i wosku nie przekracza obowiązujących norm.

PAP - Nauka w Polsce

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C413973%2Cwielki-powrot-barci-do-polskich-lasow.html

"wzmianki dotyczące tego zawodu pojawiły się już w X wieku. Wtedy opisywane było bogactwo bartnictwa oraz miodu w Polsce. Kiedyś byliśmy potęgą bartniczą. Szacuje się, że istniało kilkadziesiąt tysięcy barci na terenie zamieszkiwanym przez Słowian i Bałtów - opowiada Michał Łada, który opiekuje się barcią w Podlesicach.

- Bartnictwo było największą gałęzią gospodarczą średniowiecza w Polsce. Powinniśmy być dumni z naszego bartnictwa, które z czasem zanikało. Powodów było wiele. Wśród nich są wojny, karczowanie lasów oraz wynalezienie ula. Zanikło około XX wieku. Na szczęście znalazły się osoby, które próbowały wskrzesić ten zawód i tradycję. Teraz to się odradza. I nie chodzi o to, aby konkurowało z pszczelarstwem. To są dwie różne tradycje. Różnicą jest m.in. fakt, że barcie przegląda się tylko dwa razy w roku - dodaje Michał Łada. Przykładem próby wskrzeszenia tego zawodu jest inicjatywa podjęta w Podlesicach. U podnóża rezerwatu Góra Zborów zawisło sześć kłód bartnych. Do tego przy budynku Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego leżą dwie kłody. Te służą do celów dydaktycznych. Turyści mogą zobaczyć, jak obiekt wygląda wewnątrz. Bez ryzyka użądlenia przez pszczoły. Kłody bartne to swojego rodzaju dziuple dla pszczół. Wykonywane są z pni ściętych drzew, które są wydrążone wewnątrz. Różnią się jednak od tradycyjnych barci.

- Tradycyjna barć jest wydrążona wewnątrz żywego drzewa. Robi się to na wysokości około 20 metrów. Jej wykonanie zajmuje około dwóch dni. Drzewo musi mieć też odpowiednią średnicę. Powinno mierzyć około 1,5 metra. To oznacza, że drzewo musi mieć około 150 lat. W Podlesicach nie mamy jednak tak starych drzew i z tego powodu zdecydowaliśmy się na zawieszenie kłód bartnych, które wiszą na wysokości 5-6 metrów - mówi Jacek Panek, członek Fundacji Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego w Podle-sicach.

- Warto dodać, że w powiecie zawierciańskim jest tylko jedna tradycyjna barć. Znajduje się w Łazach. Jest to tylko jeden taki przypadek. W województwie śląskim nie ma ich wcale. Wszystkie znajdują się na północy Polski - dodaje Jacek Panek. Powstały nie tylko kłody bartne, ale również pasieka To jednak nie koniec atrakcji dla miłośników pszczół. W Podlesicach utworzona została pasieka, w której znajduje się dziewięć uli. Zamieszkują je pszczoły środkowoeuropejskie, które nie są zbyt popularne wśród pszczelarzy. Dlaczego?

Produkują mniej miodu niż inne gatunki tych pożytecznych owadów. Z powodu małej popularności, gatunek objęty jest programem ochrony zasobów genetycznych. Wchodząc do pasieki, trzeba ubrać się w specjalny kombinezon pszczelarski, który uchroni nas przed użądleniem.

https://plus.dziennikzachodni.pl/magazyn/a/barc-na-jurze-bo-pszczoly-to-miod-ale-i-apiterapia,12352315


"Bartnictwo Jako jeden z pierwszych wyraziłem sprzeciw wobec oszukańczych projektów wprowadzania bartnictwa do naszych lasów. Pisałem na ten temat w lokalnej prasie, pisałem również do Powiatowego Lekarza Weterynarii i do Nadleśnictwa Gromnik, które wyraziło zgodę, publikowałem swój pogląd w "Pszczelarzu Polskim". Zabrałem również w tej sprawie głos w MRiRW 23 marca b.r. (finał konkursu "Pszczelarz Roku" przypis PK). Uważam, iż niewiele daje mówienie na ten temat w własnym gronie. Uważam, że skuteczna może być interwencja PZP i innych organizacji pszczelarskich u Głównego Lekarza Weterynarii, również w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Dość fałszywych tez o korzyściach jakie bartnictwo może przynieść środowisku przyrodniczemu. Myślę, że propagujący bartnictwo sami nie wierzą w to co mówią, albo też są całkowitymi ignorantami. Wreszcie, jeśli chcą się bawić, to po pierwsze za własne pieniądze i w jednym lub w dwóch wyznaczonych w naszym kraju miejscach-uzgodnionych z PZP i Głównym Lekarzem Weterynarii, który weźmie odpowiedzialność za zdrowie pszczół w tych barciach i pasiekach sąsiadującymi. Albert Radwan (Laureat Grand Prix III edycji Konkursu PSZCZELARZ ROKU 2016)" http://www.zwiazekpszczelarski.pl/relacja-iii-konferencji-weterynaria-dla-pszczelarstwa 



Piotr Czajkowski - pszczelarz, Lekarz Weterynarii, Prezes Koła Pszczelarzy w Gądkowicach - DZP


Komentarze:


Uważam że propagowanie zakładania barci w lasach jest złym pomysłem gdyż przyczyniać się będzie do hodowli warrozy i rozprzestrzeniania się innych chorób. Za to zabierają się ludzie którzy mają słabe pojęcie o uwarunkowaniach w pszczelarstwie. Jesli ktoś chce się bawić w bartnictwo to nich to robi za swoje własne pieniądze. Takie działania (zakładanie barci) przyniesie więcej szkody niż pożytku. Henryk 

..........

A tak może przeprowadzić badania na temat smolarzy, wszystko co było dawno nadaje się do badań i przy tym do uzyskania funduszy na wybrany temat. Jeżeli chcemy aby pszczoły były w lesie to stwórzmy warunki do postawienia pasiek w lesie, miejsca ogrodzone bogate w pożytki i przy akceptacji leśników, wtedy coś z tego może być. Jan

........

 

Już sama nazwa tego bezsensownego przedsięwzięcia „ Bartnictwo ratunkiem dla dzikich pszczół” jest podwójnie fałszywa. Ktoś może pomyśleć, że istnieją w lasach dzikie pszczoły miodne, które nie mają się gdzie podziać i dlatego należy im pomóc, budując barcie. Tym czasem pszczoły te nie są wcale dziksze od tych w okolicznych pasiekach, ponieważ z nich przywędrują do barci, jako roje niewiadomego pochodzenia. Czyli wygodne życie w ulach zamienią na dziuple, gdzie siłą rzeczy (wysokość umieszczenia gniazda, niemożność dokonania przeglądu plastrów) pozbawione zostaną należytej opieki "bartniko -pszczelarza", w tym racjonalnego karmienia a przede wszystkim właściwego leczenia warrozy. W przypadku wystąpienia zgnilca nie zostanie on w porę wykryty, za to stanowić będzie piękne źródło zakażenia dla okolicznych pasiek przez kilkanaście lat, uniemożliwiając jakiekolwiek racjonalne zwalczanie tej choroby. A ileż tego „cennego i poszukiwanego” miodu uzyskamy, niestety niehigienicznie, z jednej dziupli. Ściema mega totalna, jak mówią młodzi.:) Inne spostrzeżenie - jeżeli do barci wspinamy się po aluminiowej drabinie, to jakie to dziedzictwo? Nie lepiej postawić pod tym drzewem normalny ul i nie cudować ? Wojciech

...................

Za późno na bartnictwo, pszczoły same nie przeżyją, choroby i pasożyty je wykończą, prace hodowlane poszły tak daleko, że bartnictwo obróci to w niwecz. Ktoś wcześniej dobrze napisał aby stworzyć jedno- dwa miejsca i niech się tam "podniecają" w tych enklawach tylko ile to potrwa rok, dwa a później wszystko zostaje sememu sobie zostawione a kasa poszła stwórzmy przyjazne warunki ( zgody leśników bez rozbudowanych form papierowych) i sam chętnie będę wywoził pasieki do lasu ..naprawdę z wielką przyjemnością. Wole mniejsze ilości miodu leśnego niż beczki rzepakowego.

Podsumowanie: usiąść do stołu z leśnikami dogadać się i wiosą wywozić. To jest do osiągnięcia i naprawdę "od ręki" tylko chęci. Pozdrawiam STR.ART

Jeżeli masz uwagi w tym temacie to je napisz. Zostaną umieszczone na stronie ;)

Zapisz się na newsletera, a będziesz otrzymywać aktualne informacje.

Przepisz kod z obrazka
Captcha
Partnerzy dla pszczelarstwa